piątek, 9 grudnia 2016

Od Evelyn C.D. Matt'a

Spojrzałam na chłopaka rozbawiona, kręcąc głową.
- Nie uznajesz bezinteresownej pomocy? - zapytałam rozbawiona.
Matt wzruszył lekko ramionami, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Niby dlaczego miałabyś pomagać nam bezinteresownie? Zwykle Czarownice nie pomagają Nefilim i doskonale o tym wiesz - wytknął.
- Podziały, beznadziejne podziały... - mruknęłam pod nosem, upijając łyk swojej czekolady. - Nie sądzisz, że byłoby prościej, gdyby wszyscy zakopali topór wojenny?
- My pochodzimy od Aniołów... - zaczął Łowca.
- Macie strzec dobra, my za to pochodzimy z dołu... - zaśmiałam się, wiedząc, że Czarodziei uważa się za jedną z ras pochodzących od demonów. - Nie musimy jednak ciągle toczyć walk. Nadal nie wierzysz w moją bezinteresowność?
Chłopak skrzywił się lekko, nie wiedząc, czy zaprzeczyć, czy przytaknąć.
- Może ja też będę kiedyś potrzebowała pomocy - powiedziałam tylko, wzdychając cicho. - Wtedy cię o nią poproszę.
Matt już miał wyjść, jednak zawahał się na chwilę, siadając na krześle obok mnie.
- I jako pacyfistka, zgłosiłaś się na ochotnika do pomocy w zabiciu demona? - zakpił, patrząc na mnie wyczekująco.
- Nienawidzę demonów - powiedziałam dobitnie, odruchowo dotykając swojego naszyjnika i po chwili namysłu, ściszyłam głos. - Demony zabiły moich rodziców.
Matt wyglądał na zszokowanego, a gdy zobaczyłam, że otworzył usta, by coś powiedzieć, machnęłam na niego ręką, nie chcąc słuchać, że mu przykro.
- Należeli do sabatu i eksperymentowali z różnymi rodzajami magii. Gdy Valentine zaczął swoje praktyki z przywoływaniem demonów i uzyskiwaniem od nich posłuszeństwa... Cóż, sabat stwierdził, że jako czarownicy mają większą moc i możliwości. Jedyną osobą, której udało się panować nad demonami była moja mama - powiedziałam cicho. - Jednak wątpię, by tego chciała. Widząc, ile zła może przynieść jej umiejętność, nad którą nie umiała panować, chciała się jej wyzbyć. Niedługo po tym, jak wyrzekła się mocy, zaklinając ją w jakimś przedmiocie, demony zaatakowały. Nikt z sabatu nie przeżył - dokończyłam, a Matt patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Więc ta moc ciągle jest osiągalna? - zapytał ostrożnie chłopak, a ja pokiwałam głową.
- Wyobraź sobie, co może zdziałać u nieodpowiedniej osoby. Babcia często opowiadała, że umiejętność panowania nad demonami wymaga czarnej magii. Kiedy dysponujesz czarną magią, łatwo ulec podszeptom zła. Zdecydowanie za łatwo i potrzeba dużych pokładów dobra w sobie, by używać jej do szlachetnych celów i nie dać się zwieść. Poza tym; moc tych wszystkich czarowników i czarownic w połączeniu z czarną magią nie jest niczym dobrym.
- Nie próbowałaś odzyskać mocy mamy? - zapytał ze szczerą ciekawością w głosie Matt.
- Jako czarownica, czerpię magię tradycyjną, z natury, ale mogę także korzystać z magii przodków. Już z tym mam problemy, długo nie potrafiłam posługiwać się mocą. Uważasz, że dobrze zrobiłby mi dostęp do czarnej magii i ekspresji mamy? Zbyt wiele mocy, szczególnie jeśli nie potrafi się jej wykorzystać, potrafi zabić czarownicę - wyjaśniłam.

(Matt?)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz