piątek, 9 grudnia 2016

Od Nathana C.D. Pain

Około 3 nad ranem przyjechałem do Londynu. Jonathan kazał mi ruszyć 24 godziny po Emeraude i jej pilnować. To normalne że bał się o siostrę... Ale... Rozłąka wiele nas kosztowała. Już 10 km poza Madrytem, czułem narastający ból nad sercem, koło mojego runu parabatai. Zacząłem się zastanawiać czy nie wrócić. W końcu Eme, ma tyle lat ile ja, ale Jonathan jest starszy o jakieś 2 lata. Zawsze troszczył się o nią. Była dla niego oczkiem w głowie. Ja traktowałem Emeraude jak najlepszą przyjaciółkę, a nie siostrę. On zawsze ją chronił. Na misjach ratował życie nam obojgu. Nawet nie wiedział jak wielki dług, muszę mu spłacić. Wysiadłem z pociągu, razem z Inv i Binky. Suczki radośnie zamachałem ogonami i uciekły do pierwszego lepszego baru. Nałożyłem odpowiedzi run, aby Przyziemni mnie nie ujrzeli, a potem za nimi pobiegłem. W barze siedziała tylko różowowłosa Nocna Łowczyni. Podszedłem do niej.
-Koleś ze Wzrokiem? Wysoko celujesz. Co robisz w barze? - zagadnąłem.
-Nie znamy się. Nie muszę więc ci odpowiadać - stwierdziła dziewczyna.
-No jasne... Poproszę coś delikatnego... Byle nie piwo. Mam po nim niestrawności - zwróciłem się do chłopaka za barem.
Różowowłosa obrzuciła mnie zirytowanym spojrzeniem. Binky przyszła pierwsza. Potem Invincible, jej nieodłączna przyjaciółka i siostra z miotu. Obie popatrzyły na mnie z zachwytem i radością. 
-Jestem Nathan Stëphe. A ty to...? - kontynuowałem rozmowę, głaszcząc Binky.

Pain? No weź ze mną popisz... :-(

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz