sobota, 10 grudnia 2016

Od Nathana C.D. Emily

-To nasza praca - przewróciłem oczami - Jestem Nathan Stëphe. A to Emeraude Rosales i Vivienne...
-Growthown - dokończyła Eme.
Czarownica pokiwała powoli głową. Chociaż powiedziała "dziękuje". Spojrzałem na Binky i Invincible, które powoli zaprzyjaźniały się z dwoma yorkami czarownicy.
-Ja jestem Emily Mikaelson - odparła Podziemna.
Złapałem swoje psy, Emeraude zajęła się Trouble, a Emily zabrała swoje dwa pieski. Jak zwykle, jedynym chłopakiem w naszej grupce, byłem ja. Nawet w Hiszpanii na misjach zawsze było więcej kobiet. Nie uważałem tego za złe... Ale nie przepadałem za takim obrotem spraw.
***
W Instytucie okazało się, że Vivienne ma ranę po ukąszeniu demona. Jednak silnie trzymała się na nogach. Zanieśliśmy ją do "szpitala". Tam zajęli się nią inni Nocni Łowcy. Emily bez słowa pożegnania, ruszyła do swojego pokoju, a Emeraude postanowiła, że zabierze mnie do jakiejś kawiarni. Pomyślałem sobie, że nie zabierała mnie do kawiarni, aż przez 9 lat. Kiedyś to był nasz codzienny rytułał. Jonathan okropnie się wkurzał bo osobiście nie znosił kawy, ani ciastek. Ja też nie przepadałem za słodyczami... Ale zawsze zjadłem choćby szarlotkę. Robiło się zimno i ciemno. Co jak co, ale mamy zimę. Miła kelnerka przyjęła od nas zamówienie. W milczeniu czekaliśmy aż je zrealizują. Zawsze rozumieliśmy się bez słów jako ci "młodsi i adoptowani". Musieliśmy trzymać się razem. Jedno broniło drugie przed okrutnym losem.
-To... Kogo już poznałeś? - zapytała Emeraude.
-Emily i niejaką Pain Ferrars - powiedziałem patrząc w okno.
Czarnowłosa ze świstem wciągnęła powietrze w swoje płuca. Spojrzałem na nią i uniosłem brew.
-Zrzuciłam ją z drzewa - skrzywiła się - Ale nie chciała mi nic powiedzieć.
Zaśmiałem się, głośno i szczerze. Emeraude popatrzyła na mnie jak na wariata, a parę osób siedzących obok, gniewnie na mnie spojrzało.
-Co cię tak śmieszy?
-Wiesz jak ja się rzadko śmieję, Raude? - westchnąłem.
Dziewczyna pokiwała głową. Na ulicy dostrzegłem jak Emily szybko gdzieś biegnie. Nikt za nią nie biegł. To ona kogoś goniła.
-Zaraz wracam - zerwałem się z krzesła.
Natychmiast rzuciłem się w pogoń. Po odpowiedzi.

Emily?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz