piątek, 9 grudnia 2016

Od Matta c.d Evelyn

Chodziłem wzdłuż regałów, z starymi księgami. Siedzę tu już od kilku godzin, przeczytałem kilkanaście ksiąg i nic nie znalazłem. A jednak dalej nie lubię bibliotek publicznych. Wziałem ostatnią księgę, usiadłem na końcu korytarza pod ścianą i wziąłem się za czytanie. Tak jak myślałem, nic, ani wzmianki o czymś z mojej wizji, niepotrzebnie straciłem czas, mogłem iść od razu za miasto. Zrezygnowany powoli wstałem, gdyż nadal przy każdym kroku, każdym oddechu ból dawał się we znaki. Odłożyłem księgę na swoje miejsce, i ruszyłem do stolików, gdyż na jednym z krzeseł wisiała moja kurtka. Przez te wszystkie emocje nawet nie zauważyłem Evelyn.
- Cześć. - usłyszałem nagle.
Odwróciłem się w stronę.
- Hej... - odparłem.
- Jak się trzymasz? - spytała przechylając lekko głowę w bok.
- W porządku. - wzruszyłem lekko ramionami. - Co piszesz? - spytałem.
- Pracę na zajęcia. - odparła i zilustrowała mnie wzrokiem. - A ty co tu robisz?
- Szukałem czegoś, ale niestety nie znalazłem, ale mniejsza. Odwróciłem na chwilę wzrok powoli biorąc oddech.
- Już wymyśliłaś, jakbym mógł się odwdzięczyć? - uniosłem lekko lewy kącik ust.

Evelyn?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz