piątek, 9 grudnia 2016

Od Nathana C.D. Pain

-Nic. Skoro jesteś Nefilim... Widziałaś tu może wysoką, około metr siedemdziesiąt trzy, czarnowłosą dziewczynę? Wyzywające ubrania, czerwona szminka, czarne oczy, bicz... - opisałem.
-Tak. Zrzuciła mnie z drzewa - odparła Pain.
Na mej twarzy zagościł uśmiech.
-Typowe dla Emeraude - powiedziałem.
Dziewczyna uniosła pytająco brew. Nie miałem ochoty opowiadać jej swojej, nudnej, a zarazem smutnej historii. Ani zdradzać kto i po co dokładnie mnie przysłał. Wiedziałem że dla Jonathana liczy się precyzja i tajemnica. A prezedewszystkim zdrowie i bezpieczeństwo panny Herondale. No dobra... Rosales. Upiłem łyk cieczy. Chłopak za barem zmierzył mnie krytycznym spojrzeniem.
-Nie podsłuchuj - warknąłem.
Od razu poszedł na zaplecze. Invincible, jako ta ciekawska osoba (wiem że to męskie imię...) poszła za nim. Może to nawet dobrze?
-Kto to Emeraude? I czemu o nią pytasz? - Pain zmarszczyła brwi.
-Emeraude Rosales. Przybrana siostra mojego parabatai. Osoba której pilnuję, panno Ferrars - odparłem.
Szybko podniosłem się z krzesła i udałem się do drzwi. Inv i Binky, jakby na zawołanie, ruszyły za mną. Postanowiłem złożyć wizytę w Londyńskim Instytucie, a nawet tam zamieszkać. Podobno mieli tam dwie czarownice. Mniejsza z tym... Musiałem wypełnić prośbę Jonathana. Dziewczyna nawet nie próbowała za mną iść. W towarzystwie dwóch suczek, podążałem ciemną ulicą. Niekiedy obok mnie przeszedł jakiś wampir, wilkołak lub człowiek. Po paru minutach, wypatrzyłem gmach Instytutu. Otworzyłem ciężkie, stare drzwi. Budynek miał historię... Opowiadał nam ją James Carstairs gdy mieliśmy po 4 lata. Przychodził do nas po lekcjach Eme.
***
Załatwiłem sobie pokój. Wydusiłem informację o tym gdzie znajduje się Raude po czym udałem się tam. Po drodze wpadłem na różowowłosą. Poznałem ją dziś w klubie... Pain? Jakoś tak.

Pain? Yupi ;-)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz